sobota, 21 czerwca 2014

Pudełko w kolorze nieba.

Dawno mnie nie było... Obraziłam się na świat... ale mi przeszło.

 


Mam problemy z kregosłupem, tym kościstym i tym moralnym...
 
Nie użalam się nad sobą, walczę z tym bólem jak tylko się da rozumiem, że w życiu zdarzają się
i takie chwile - nie po raz pierwszy i pewno nie ostatni.  
Ale co robi świat?
Światowi ludzie dzwonią, pytają "jak się czujesz", lecz gdy chcesz odpowiedzieć to przerywają
i mówią "dobra, a na kiedy mi to zrobisz? To kiedy będę to mieć gotowe? To wpadnij jutro"
- jakby świat był głuchy, ślepy i nienormalny.
Nie chodzi mi o użalanie się nad moją osobą, lecz o taki zwykły szacunek do chwili słabości.
Gdy wyłączyłam telefon w trudniejszych chwilach, to usłyszałam tyle tekstów w stylu "no jak możesz nie odbierać, jak mam się z Tobą umówić, kiedy w końcu mi to zrobisz?", że miałam ochotę telefon wyrzucić.
 
To pudełko w kolorze "powietrza" podarowałam osobie, która zapytała "jak mi tam" i wysłuchała mojej odpowiedzi, która zawarta była w zwrocie "dzięki, że dzwonisz".
Jest jeszcze jedna grupa moich przyjaciół, którzy mówią pełni szczerości "nie kontaktuję się z Tobą bo i tak Ci w niczym nie pomogę", Ci przynajmniej są szczerzy.
 
A wystarczy się tylko uśmiechnąć, dodać otuchy, pokazać trochę bezinteresowności.
Tak trudni uszanować chwilę czyjejś niedyspozycji, by nie czuł się winny za swój chorobowy stan.
 
ŚWIECIE NIE ROZCHOROWAŁAM SIĘ WSZYSTKIM DOOKOŁA NA ZŁOŚĆ